Ponglish, czyli brejkam wszystkie rule

Autor: abctlumaczenia
Data publikacji:
HELLOMOTO

Jak powszechnie wiadomo język jest żywym tworem, który ulega nieustannym zmianom. Wszelkie procesy społeczne, kulturowe, a także polityczne znajdują swoje potwierdzenie w tym jak mówimy i piszemy i dzieje się to samoistnie, bez narzucanych z góry założeń. W związku z tym ciągle powstają nowe zjawiska językowe, których znajomość wydaje się niezbędna dla każdego tłumacza, ponieważ bez niej tłumaczenie byłoby obarczone poważnymi błędami. Jednym z kulturowych przejawów emigracji zarobkowej Polaków jest wykształcenie specyficznego slangu polsko-angielskiego nazwanego ponglish (ponglisz). Owa gwara środowiskowa to spontaniczna reakcja na nowe warunki komunikacyjne, w których przyszło im żyć i jako taka wciąż pozostaje wiedzą praktyczną bez wnikliwego opracowania teoretycznego. Mimo to można pokusić się o kilka zdań opisujących czym jest ponglish.

Zgodnie z internetowym słownikiem ponglish.org jest to slang, którym posługują się Polacy mieszkający i pracujący na Wyspach Brytyjskich oraz w innych krajach anglojęzycznych. Słownik ten powstał w 2010 roku, dlatego jego autorzy genezę gwary widzą w obecnym exodusie zarobkowym. Takie stanowisko nie dziwi jeśli weźmie się pod uwagę wielkość współczesnej emigracji i występujące wraz z nią różnorakie procesy społeczne. Jednak korzenie ponglisha tkwią znacznie głębiej. Nasza historia tak się układała, że raz na jakiś czas przeżywaliśmy falę wyjazdów za chlebem, zwłaszcza do Stanów Zjednoczonych. I właśnie wśród tamtejszych polonusów powstał tak zwany „język polonijny” zwany też czikagowskim, który posiadał cechy współczesnego slangu polsko-angielskiego. Ślady tego zjawiska możemy znaleźć w filmach, książkach, a także w muzyce rozrywkowej. Już pod koniec lat 70-tych w jednej z części sagi o Kargulach i Pawlakach Kochaj albo rzuć, której akcja dzieje się wśród Polonii chicagowskiej zdarza się słyszeć wyrazy typowe dla tamtejszych Polaków. W literaturze z ponglishem spotykamy się w Szczuropolakach Redlińskiego. Ta opowieść o rodakach z Greenpointu wręcz skrzy się dialogami, które nadają utworowi autentyczności. Na podstawie powieści powstał znany film Szczęśliwego Nowego Jorku, co jeszcze bardziej spopularyzowało omawiane zjawisko. Szczytowym osiągnięciem w użyciu gwary Polaków z USA wydaje się być hip-hopowa twórczość Funky Polaka, popularnego muzyka polonijnego, którego krajowa publiczność miała okazję poznać podczas walk bokserskich Tomasza Adamka. Jak wynika z powyższego, z czystym sumieniem można przyjąć, że geneza slangu polsko-angielskiego sięga dużo głębiej niż czasów wyjazdów na Wyspy po wstąpieniu do UE.

Nie zmienia to jednak faktu, że nigdy wcześniej ponglish nie był tak bogaty jak obecnie. Wynika to z kilku powodów. W bardzo krótkim czasie wyjechało z kraju prawie 2 miliony ludzi. W zdecydowanej większości byli to młodzi Polacy, którym łatwiej przychodziło przyzwyczajanie się do nowych okoliczności polegające m.in. na przełamywaniu barier komunikacyjnych. Dzięki współczesnym technologiom bez większego problemu można rozpowszechniać i utrwalać nowe zjawiska, w tym także język. To dlatego ponglish jest popularny nie tylko za granicą, ale także w kraju. Wreszcie, ponglish to także po części efekt codziennego wpływu języka angielskiego na język polski, co zdecydowanie wykracza poza genezę emigracyjną.

W dużym skrócie współczesny slang polsko-angielski polega na kilku prostych mechanizmach. Pierwszy z nich to używanie polskiej gramatyki i spolszczanie angielskiego słownictwa i jest najczęstszą formą, drugi zakłada dosłowne tłumaczenie angielskich zwrotów na polski, trzeci polega na używaniu angielskich idiomów w dosłownym tłumaczeniu na polski i odwrotnie. Ze względu na kraj pochodzenia ponglish można podzielić na amerykański, brytyjski i polski, przy czym różnice nie zawsze są łatwe do wychwycenia. Ostatnią kategorią, którą warto zastosować do opisu slangu to zakres występowania, czyli podział na ponglish budowlany, internetowy, technologiczny, biznesowy i potoczny. Jak zauważa prof. Bralczyk, o ile występowanie specyficznej gwary branżowej nie dziwi, to już jej odmiana potoczna stanowi szersze zjawisko i zapowiada pojawienie się nowych słów w języku polskim (z czym już mamy do czynienia, wystarczy zajrzeć na nowewyrazy.uw.edu.pl).

Po mini wykładzie teoretycznym czas na najciekawszą część, czyli przykłady użycia slangu polsko-angielskiego. Zacznijmy od podziału na kraj pochodzenia. Do amerykańskich wyrazów należą m.in. tubajfor i baksa. Pierwszy pochodzi od zwrotu two by for oznaczającego deskę o wymiarach 2 na 4 cale (użycie: Proszę zaorderuj mi trzydzieści tubajforów), drugi zaś to angielskie słowo box, czyli pudełko. Na Wyspach Brytyjskich używa się m.in. takich wyrazów jak ojsterka (ang. oyster card, londyńska karta miejska), czy forma (ang. form, czyli formularz, użycie: Wypełniam formę na benefity). Z kolei typowo polskie słowa to np. fajter, oznaczające wojownika (ang. fighter) i apdejt (update), czyli aktualizacja oprogramowania. Najciekawsze i zarazem najbardziej zabawne wydają się jednak zwroty powstałe w wyniku opisanych powyżej mechanizmów. I tak polska gramatyka i spolszczone wersje angielskich słów prezentują się następująco:

– Drajwnij mojego kara na kornerze naszej strity
– Rano lepiej jechać sabłejem, niż brać basa, bo w city jest okropny trafik
– Luknij fader przez łindoł, jak te bojsy się fajtują na tej stricie
– Aplikowałem na dżoba i czekam na kol, żeby zaprosili mnie na interwju
– Idę na shopping po czikena na dinera, a ty zostań na flacie i łejtuj na mnie

insiura – ubezpieczenie
sekjurita – ochroniarz
mieszkam na norcie – mieszkam w północnej części miasta
łoszkarnia – myjnia samochodowa
płacić rentę – płacić czynsz
itusiaj – jedz
jestem bizy – jestem zajęty
tejknę bafa – wezmę kąpiel

Jak widać inwencja językowa rodaków nie zna granic, a to jeszcze nie wszystko. Ostatnio furorę robią polskie frazeologizmy tłumaczone dosłownie na angielski. Wywołują one radość rodowitych Brytyjczyków i zapewne po to są tworzone:

Zwierzę Ci się – I will animal to you (to confide in someone)
Coś jest nie tak – Something is no yes (something’s not right)
Pierwsze koty za płoty – First cats behind the fences (The first pancake is always spoiled)
Mówić bez ogródek – Talk without little garden (straight from the shoulder)
Po jakiego grzyba – For what mushroom (why on earth…?)
Nie łudź się – Don’t boat yourself (be living in a dreamworld)
Nie rób wiochy – Don’t make a village (don’t make a scene)
Pokój z tobą – Room with you (peace be with you)
Nie czuję nóg – I don’t feel my legs (to be dead on one’s feet)
Dania z kurcząt – Denmark from chicken (Poultry)
Jedzie mi tu czołg – Do I have a tank riding here (Are you pulling my leg?)
Już po ptakach – It’s after the birds (goose is cooked)
Ręce opadają – Hands are dropping (words fail me)
Bez dwóch zdań – Without two sentences (hands down; no two ways about it)
Czuć do kogoś miętę – To feel mint for someone (to fancy someone; to take a fancy)
Rzucić grochem o ścianę – Throw peas onto a wall (to bang your head against a brick wall)
Nie być w sosie – To be not in the sauce (not in the mood)
Chodzić na rzęsach – To walk on one’s eyelashes (running on fumes)
Bądź mądry, pisz wiersze- Be wise, write poems (Go figure)
Być w proszku – To be in powder (Running around like a headless chicken)

Równie znakomitym poczuciem humoru językowego wykazał się kabaret Czesuaf wykonujący skecz The Ponic polegający na tym, że członkowie grupy śpiewają wielki przebój Stinga w dosłownym tłumaczeniu na polski:

Każdy oddech ty bierzesz
I każdy ruch ty robisz
Każde kajdany ty zrywasz
Każdy krok ty bierzesz
Będę obserwował ciebie(…)

Do klasyki takiego, dosłownego tłumaczenia należą też zabawy językowe Stanisława Barańczaka. Chodzi o słynny dialog małżeński rozpoczynający się od słów:

Honey, I’m home!

co poeta przetłumaczył

Miodzie, jestem domem!

Dalsza część rozmowy przebiega w podobnym tonie i ukazuje czym kończy się próba dosłownego tłumaczenia nawet najbardziej prostego tekstu.

Ponglish jest ciekawym zjawiskiem językowym, które charakteryzuje autentyczność. Wbrew pozorom i obawom purystów mówienie w języku polsko-angielskim nie jest przejawem chęci psucia języka, czy jego udziwniania za wszelką cenę (poza zwrotami mającymi na celu wywołanie efektu komicznego), lecz zaspokaja podstawowe potrzeby komunikacyjne. Po prostu dla większości użytkowników język ma przede wszystkim ułatwiać porozumienie. I choć niektórym wydaje się to nie przyjęcia i ponglish wcale im nie pomaga w komunikacji, to istnieją też tacy, którzy myślę zupełnie odwrotnie. Jak ważne są szczere intencje przekonała się Natasza Urbańska. Swego czasu nagrała piosenkę w slangu polsko-angielskim licząc, że w ten sposób trafi do sporej grupy odbiorców, dla których jest to naturalny język. Niestety, chyba zabrakło jej autentyczności, gdyż zamiast spodziewanego sukcesu zaliczyła widowiskową klęskę. Najwyraźniej słuchacze uznali, że nie jest jedną z nich i chodzi jej tylko o komercyjny sukces. Wyglądało to mniej więcej tak, jakby nagle Marcin Miller z zespołu Boys zajął się zaangażowanym społecznie hip-hopem. Nie tędy droga.

Potrzebujesz przetłumaczyć dokument?

W ofercie: Darmowa Wycena