Jedną z największych trudności tłumaczenia jest unikanie wpadania w pułapkę zbyt dosłownego przekładu, co humorystycznie ilustruje
Miodzie, jestem domem! Stanisława Barańczaka: (HUSB.: Honey, I’m home! MĄŻ: Miodzie, jestem domem! WIFE: Is that you, Matthew? Finally! What took you so long? ŻONA: Czyż jesteś to ty, Matthew’ie? Finalnie! Co cię wzięło takiego długiego? i tak dalej...) W przypadku tej żartobliwej parodii, dowcipem jest właśnie fatalny, bo aż nazbyt dosłowny, przekład. Co jednak w sytuacji, gdy zbyt wierne tłumaczenie humoru ma odwrotny skutek, czyli kompletnie zabija zabawny w oryginale dowcip?
Dlaczego tłumaczenie humoru tak często nie wypala?
Jeśli sięgnąć po literaturę poświęconą tłumaczeniu, okazuje się, że większość uczonych definiuje przekład jako
zamianę znaczeń z języka źródłowego na te w języku docelowym. Ta koncentracja na
znaczeniu oznacza, że celem jest nie tyle zachowanie dokładnych słów i struktur oryginału, lecz związków i połączeń między nimi. Spójrzmy zatem na nasze dowcipy. W świetle powyższej definicji, głównym ich znaczeniem stanie się to, co wywoła u odbiorcy śmiech. Samo już zidentyfikowanie źródła humoru stanowi wyzwanie, istnieje przecież tyle różnych rodzajów dowcipów! Jedna z takich klasyfikacji stworzona została przez Patricka Zabalbeascoę, który podzielił żarty na kategorie w zależności od tego, jakie trudności stawia tłumaczenie humoru w nich zawartego:
- żarty międzynarodowe: tutaj źródłem humoru nie jest ani gra słów w danych językach, ani znajomość kultury danego kraju, są one więc w teorii najłatwiejsze do tłumaczenia.
- żarty odnoszące się do kultury narodowej oraz żarty wynikające z narodowego poczucia humoru: sztandarowym przykładem byłby tutaj stereotypowy brytyjski czarny humor.
- żarty oparte na grze słów: tłumaczenie humoru w takich żartach jest najtrudniejsze, opiera się bowiem na odwzorowaniu bardzo konkretnego połączenia między elementami danego języka.
Najlepszy dowcip na świecie?
Jednak nawet w przypadku dowcipów sytuacyjnych, tłumaczenie humoru może okazać się trudne. Wystarczy wspomnieć o badaniach przeprowadzonych w Wielkiej Brytanii w 2002 roku. Ich celem było znalezienie najlepszego dowcipu na świecie. Okazało się jednak, że zwycięski żart, choć nieoparty na znajomości kultury czy grze słów, znacznie stracił na tłumaczeniu. Głównym problemem okazała się wypowiedź:
First, let's make sure he's dead. Angielskie
make sure oznacza
upewnić się, ale też
dopilnować,
spowodować. Polskie
Proszę się upewnić, że na pewno nie żyje nie oddaje więc dwuznaczności oryginalnej sytuacji,
która skłania bohatera dowcipu do zastrzelenia swojego kolegi.
Dobre dowcipy w przekładzie
Sztandarowym chyba przykładem dobrego, zabawnego przekładu na polski jest tłumaczenie
Shreka autorstwa Bartosza Wierzbięty. Oryginalny tekst zawierał wiele odniesień do amerykańskiej kultury, które nie byłyby śmieszne ani nawet zrozumiałe dla polskiego odbiorcy. Źródłem zabawy musiało być więc coś innego – Wierzbięta dał sobie wolną rękę i postawił na odniesienia do polskiej kultury, nijak niemające się do oryginału. Takie tłumaczenie humoru, choć niezbyt wierne angielskiej wersji, okazało się jednak niezwykle udane i wiele cytatów z polskiego
Shreka na stałe weszło do mowy potocznej. Przykładem może być choćby słynna scena z fruwającym Osłem. W oryginale jest ona przeróbką piosenki śpiewanej przez latającego słonia w filmie
Dumbo. Ta aluzja nie byłoby jednak zrozumiała dla polskich widzów, została więc zastąpiona legendarnym już
Latać każdy może. Nie dość, że piosenka jest przeróbką znanego
Śpiewać każdy może, to śpiewana jest przez Osła – postać dubbingowaną przez Jerzego Stuhra, autora słynnego wykonania oryginalnego utworu. Udane tłumaczenie humoru w
Shreku to nie tylko przekład dowcipów opartych na kulturze. Także żarty sytuacyjne, w teorii łatwe do dosłownego tłumaczenia, znacznie różnią się w wersji polskiej i angielskiej. Niemal ikoniczny stał się cytat:
Stary, zainwestuj w tik-taki, bo ci jedzie! (dosłowne tłumaczenie oryginału brzmiałoby mniej więcej:
Na pewno potrzebujesz jakichś tik-taków, bo twój oddech śmierdzi! Gorzej, prawda?).
Tłumaczenie humoru w poezji
Poezja nie bez powodu uznawana jest za najtrudniejszą do tłumaczenia. Rytm utworu, rymy, konkretne powiązania między słowami – wszystko to (dobry) tłumacz powinien ocalić, nie zniekształcając przy tym brzmienia i przesłania całego wiersza. Równie trudne jest tłumaczenie humoru obecnego w oryginalnym utworze. Bardzo ciekawe jest zatem spojrzenie na różne tłumaczenia poetyckie – czy to humorystyczne wiersze dla dorosłych, czy poezję dziecięcą – by zobaczyć, jak tłumacze poradzili sobie z tymi wyzwaniami. Mało komu trzeba chyba przedstawiać postać Stanisława Barańczaka. Był on praktykującym poetą i pisarzem, ale także autorem niezliczonych przekładów, między innymi klasyki literatury (miał na swoim koncie ponad dwadzieścia dzieł Szekspira), poezji, czy literatury dziecięcej. Aby poznać jego przemyślenia na temat teorii przekładu, można sięgnąć po jego ponadpięćsetstronicową książkę
Ocalone w tłumaczeniu (obfituje ona także w wiele praktycznych przykładów przekładów). Twórczość Barańczaka jest niemal nieograniczonym źródłem przykładów kreatywnego i udanego tłumaczenia poezji i zawartego w niej humoru. Spojrzeć można choćby na
Reflections on Ice-Breaking (
Refleksje nad przełamywaniem pierwszych lodów) Frederica Ogdena Nasha. Oryginalny tekst brzmi: Candy
Is dandy;
But liquor
Is quicker. Rytm i humor utworu mają swoje źródło głównie w jego zwięzłości i rymach. Zatem próba dosłownego przetłumaczenia na polski (na przykład:
Słodycze/ Są cudne;/ Ale alkohol/ Jest szybszy) zakończy się nieuniknioną porażką. Choć ta konieczność odwzorowania rymów stawia potencjalnemu tłumaczowi spore wyzwanie, to umożliwia mu też reinterpretację oryginalnego tekstu i popisanie się kreatywnością. Skorzystał z tego Barańczak, proponując aż jedenaście różnych przekładów wiersza, między innymi: Herbata
Też zbrata;
Ale martini
Szybciej to czyni. czy Sok z pomarańczy
Jest tańszy;
Lecz dolać wódki –
Są skutki. Takie przykłady pokazują, że tłumaczenie humoru, choć niełatwe, może skutecznie udostępnić żart zupełnie nowej grupie odbiorców (a może nawet ulepszyć?).